Srogŏ haja w Königshütte

Okropne niebezpieczeństwo wisiało nad miastem, bo rozbestwiona czereda odgrażała się, że patronami dynamitowemi puści w powietrze pół miasta, lecz w tej krytycznej chwili zagrzmiało na ulicy „hura!” a 60 ułanów z założonemi lancami, na czele rotmistrz, jak piorun uderzyli w rokoszan, i w najsilniejszym pędzie dojechali aż na rynek, gdzie najpierw kilku rozbojników przeszyli lancami. Byli to ułani telegrafem z Gliwic na pomoc zawołani. Radośnem „hura!-wiwat” witało ich zatrwożone mieszczaństwo. W oka mgnieniu rozpierzchła się czereda, szukając ocalenia w ucieczce i w kryjówkach. Ułani w małych pikietach pędzili po ulicach, przyczem nie jeden łupieżnik oberwał coś lancą lub pałaszem (…) Ułani nie żartowali, ale byli jeszcze miłosierniejsi jak niektórzy mieszczanie, którzy na ulicy łapali winnych i bez miłosierdzia okładali ogromnemi drągami i kijami tak, że bez wiedzy jak muchy upadali pod ciosami. Tak Katolik opisał tłumienie zamieszek w Królewskiej Hucie. Czytaj dalej

Skomplikowane święto miasta

Na portalu chorzowskiego ratusza przeczytałem takie oto zdanie: „W tym roku odchody Święta Miasta trwać będą cały miesiąc, w Chorzowie świętujemy 150 lat od nadania praw miejskich Królewskiej Hucie, a także 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości.”

Jedna rzecz  mnie ucieszyła. Napisano wyraźnie, że prawa miejskie otrzymała Królewska Huta a nie Chorzów. Wtedy gdy te prawa były przez króla Wilhelma I nadawane, Chorzów nadal był niezależną wsią leżącą obok nowopowstałego miasta, choć co prawda te powstając zabrało bardzo malutki kawałek wsi. Nazwa miasta Stadt Königshütte (po 16 latach zmieniona na Königshütte Oberschlesien) jednoznacznie sugerowała przemysłowy jego charakter. Czytaj dalej